W zabawie salowej u Hanulka - kalendarz L.Kate już 10 odsłona, aż trudno uwierzyć, że będą jeszcze tylko 2! Wydaje mi się, że zabawa w haftowanie tych znaczków zaczęła się tak niedawno, ale wszyscy wiemy, że czas biegnie nieubłaganie i im bliżej końca roku, to umyka coraz szybciej. Na niektórych blogach pojawiły się już pierwsze choinki:)) W związku z tym w mojej głowie huczy od totalnej pustki w temacie robótkowo-świątecznym. A za chwilę pojawia się zwykły strach i panika czy starczy czasu na realizację tego co już wymyślę!
Póki co chodzę na terapię do naszego "płonącego" ogrodu opanowanego przez dzikie wino w kolorze purpury!! Rozpanoszyło się na ścianach starego domu, które są dla niego świetną podporą. Kolory zmieniają się jak na palecie mistrza, którym jest tutaj natura:) Przyznacie, że w takiej scenerii łatwiej w głowie lęgną się pomysły świąteczne, jakże kolorystycznie zbliżone do tych widocznych czerwieni:))
Miło mi, że ciągle powiększa się grono moich Obserwatorów! Witam Was serdecznie i zapraszam na
dłużej :) Tymczasem:))
Prześliczne barwy jesienne i myślę, że najlepszym malarzem jest sama natura:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam dzikie wino! U Ciebie wygląda wyjątkowo pięknie:)
OdpowiedzUsuńJaka pięknie obrośnięta ściana!
OdpowiedzUsuńDom jest obrośnięty winem na 3 ścianach i każda jest taka kolorowa:)) Pozdrawiam :)
UsuńI jak tu nie lubić jesieni?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych widoków! U mnie wróciła typowa pogoda w Irlandii-niekończące się deszcze o mniejszym lub większym natężeniu z dodatkiem wichur od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńNa wszystkich zdjęciach jesień, jaką kocham.:)
OdpowiedzUsuńDzikie wino jak na murach twierdzy!
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko dwa?.... Matko! Jak to zleciało:)))
Wow uwielbiam takie klimaty :))
OdpowiedzUsuń