Na koniec.....aaa... kotki dwa, dzikie maleństwa, które powiększyły stado podwórkowych kotów. Takie nieporadne ale już ciekawe świata. Pierwsze spacery, wygrzewanie się i drzemka w ciepłych promieniach słońca, wszystko pod okiem kociej mamy, która pozwoliła je nawet pogłaskać :))
Bardzo dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem :)
Pozdrawiam serdecznie w nastroju lawendowo-kocim - BiBi
Pięknie pleciesz :))
OdpowiedzUsuńA nasza kotka gdzieś ukrywa swoje maluchy i to już któryś rok z rzędu. Ale ze względu na Skubiego (nasz pies - owczarek) może to i lepiej. Pozdrawiam serdecznie:))
Marzy mi sie taki na drzwi do sypialni :)
OdpowiedzUsuńPiękny wianuszek, chyba sama coś takiego pokombinuję.
OdpowiedzUsuńZostałam natchniona, że tak się wyrażę...
Śliczny! Ale Ty przecież jesteś mistrzynią wianków:)
OdpowiedzUsuńKociaki są rozkoszne!
Śliczny wianuszek!
OdpowiedzUsuńKocham takie kolory :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie zapach w sypialny co rano płynący z tego wieńca, rewelacja!
OdpowiedzUsuńŚliczny wianuszek !!! Kociaki na trawie - urocze :)
OdpowiedzUsuńWianuszek piękny a koteczki są słodkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękny wianek, a kotki rozkoszne! Jak to małe kotki.:))
OdpowiedzUsuńŚliczny ten wianuszek!
OdpowiedzUsuńTutaj czuję jak pachnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczny wianuszek, uwielbiam zapach lawendy. Kociaki urocze. Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuń