Korzystając z dobrego światła w końcu udało mi się obfocić poczynione świąteczne kartki. W sumie mało ich zrobiłam, bo okazało się, że kosztowały sporo pracy i zajęły dużo czasu. Jeśli dojrzycie, to jest też trochę metalizowanej muliny brrrrrr....nie lubię tej nitki. Może i ładnie wygląda w hafcie ale używając jej mam zawsze pod górkę :))
W nocy przymroziło, nad ranem było -10 stopni. W południe piękne słońce i bezwietrznie. Dobra pora na spacer z psem. Hasło las wprawiło Cywila w szaleńczą radość, nie dał mi zawiązać butów liżąc mi ręce prawie do łokci.Wszędzie spokój, cisza, a na ziemi mieniący się śnieg niczym rozsypane diamenty.
Miło było patrzeć na szalejącego czworonoga. Późnym popołudnie sporo posypało, warstwa śniegu ma teraz ok.20 cm. Jutro zapewne będzie w lesie jeszcze piękniej.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu :))
Bożenko przecudowne,przepiękne delikatne wręcz arcydzieło te Twoje karteczki - zazdroszczę tym, którzy je otrzymają:)
OdpowiedzUsuńale fajne i jak ich sporo. Świetne, a te zimowe widoki, cudne
OdpowiedzUsuńKarteczki cudowne.:) Metalizowana mulina mnie również nie przypadła do serca.:(
OdpowiedzUsuńPiękne karteczki! Metalizowana mulina daje wspaniały efekt - to na pocieszenie po Twoich męczarniach w trakcie szycia:)
OdpowiedzUsuńKarteczki cudowne. Brawo. Ja też nie lubię wyszywać metalizowaną muliną, ale dla takiego efektu warto się pomęczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piękne te Twoje karteczki,ale najfajniejszy ten grzybek w czapeczce ze śniegu - suuuuper. :-)
OdpowiedzUsuńdziewczynka w niebieskim płaszczyku - cudo! :)
OdpowiedzUsuń